Tygodnik Gospodarczy 14/2025, 10 kwietnia 2025

Opublikowano: 10/04/2025

Spis treści

4 na 10 polskich firm obawia się wpływu wojny celnej na swoje funkcjonowanie

ok. 40 proc. polskich firm dostrzega możliwość oddziaływania amerykańskich ceł na swoją działalność

20 proc. polskich firm eksportujących w 2024 r. dostarczało swoje produkty do USA

Około 40 proc. polskich firm spodziewa się istotnego wpływu amerykańskiej polityki celnej na swoją działalność – wynika z badania PIE MIK z marca 2025 r. (na próbie 500 f irm). Firmy spodziewają się wpływu przede wszystkim poprzez osłabienie koniunktury na rynku unijnym wywołane amerykańskimi cłami (46 proc.) i przez wzrost kosztów importu z USA w przypadku wojny handlowej (43 proc.). Z kolei 15 proc. firm obawia się skutków ceł w związku ze współpracą z przedsiębiorstwami obecnymi na rynku amerykańskim. Najmniejszy jest udział firm, które mogą ucierpieć w wyniku wojny handlowej, ponieważ eksportują swoje produkty do USA (2 proc. według ww. badania).

Wpływu wojny handlowej w największym stopniu obawiają się firmy z branży TSL (47 proc.), a także mikro- (44 proc.) i średnie firmy (43 proc.). Pośredniego wpływu w wyniku osłabienia koniunktury obawiają się przede wszystkim duże firmy (54 proc.) oraz branża handlowa (55 proc.). Niepokój w związku ze wzrostem kosztów importu z USA odczuwają przede wszystkim duże firmy (50 proc.), a także przedsiębiorstwa z branży TSL (52 proc.) i handlowe (50 proc.). Utrudnień we współpracy z firmami obecnymi na rynku amerykańskim spodziewają się przede wszystkim duże firmy (22 proc.), a także branże usługowa (18 proc.), handlowa (17 proc.) i TSL (17 proc.).

Zgodnie z wynikami badania ankietowego eksporterów PIE przeprowadzonego w styczniu 2025 r., spośród polskich firm eksportujących w 2024 r. 20 proc. dostarczało swoje produkty do Stanów Zjednoczonych, z tego 3 proc. firm traktowała USA jako swój główny rynek zbytu. Eksporterzy pochodzili z różnych sektorów produkcyjnych, jednak największa koncentracja dotyczyła sektora artykułów spożywczych (15 proc.) i wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych (11 proc.). Zdecydowana większość (64 proc. firm) były to przedsiębiorstwa duże, zatrudniające powyżej 250 osób.

W charakterystyce typowego eksportera na rynek amerykański dominują cechy dużych f irm. Należy do nich wyższy niż u wszystkich badanych eksporterów poziom wykorzystania nowoczesnych technologii oraz wyższa innowacyjność (83 proc. firm). Firmy te są mocniej Tygodnik Gospodarczy PIE 10 kwietnia 2025 r. 2związane z rynkiem globalnym – w ponad połowie firm (51 proc.) wartość eksportu wynosiła powyżej 10,1 mln EUR. Silniej odczuły więc w 2024 r. wpływ spowolnienia w gospodarce i handlu światowym niż ogół badanych eksporterów (74 proc. względem 68 proc.). Z drugiej strony, eksporterzy na rynek amerykański aktywniej niż ogół firm podejmowali działania podtrzymujące kondycję ekonomiczno-finansową firmy oraz w większym stopniu niż ogół korzystali i pozytywnie oceniali różne formy rządowego wsparcia eksportu (32 proc. względem 19 proc.)

Anna Szymańska, Katarzyna Sierocińska

Polska branża motoryzacyjna odczuje skutki amerykańskich ceł

195 tys. osób pracowało w firmach sektora motoryzacyjnego w Polsce w 2024 r.

o 1 proc. prawdopodobnie zmniejszy się eksport sektora motoryzacyjnego Polski w wyniku ceł z 02.04.2025 r.

31 proc. wynosił udział Niemiec w eksporcie motoryzacyjnym z Polski w 2023 r.

Jedną z branż w Europie, któr szczególnie może ucierpieć w wyniku podnoszenia ceł jest branża motoryzacyjna. W całej UE sektor ten odpowiada (pośrednio i bezpośrednio) za około 13,8 mln miejsc pracy, co stanowi około 6,1 proc. zatrudnienia ogółem. Jak wskazuje Komisja Europejska, obrót generowany przez europejski przemysł motoryzacyjny stanowi ponad 7 proc. PKB Unii Europejskiej. Polski sektor, jako część europejskiego przemysłu samochodowego, również odczuje negatywne skutki działań administracji USA.

W Polsce w przemyśle motoryzacyjnym1 w 2024 r. działało 468 firm zatrudniających powyżej 10 osób. Łącznie w takich przedsiębiorstwach pracowało ponad 195 tys. osób. Stanowi to nieco ponad 3 proc. zatrudnienia wśród firm liczących co najmniej 10 pracowników. Większość – bo niemal 68 proc. – polskich przedsiębiorstw branży motoryzacyjnej działa w obszarze produkcji części i podzespołów do pojazdów silnikowych (75 proc. udziału w zatrudnieniu w sektorze). Kolejne 24 proc. podmiotów produkuje nadwozia do pojazdów silnikowych, przyczepy i naczepy, a tylko 9 proc. – pojazdy samochodowe.

Produkcja części samochodowych i podzespołów to największa część polskiego sektora motoryzacyjnego. W pierwszych trzech kwartałach 2024 r. łączna wartość sprzedana f irm działających w tym obszarze wyniosła 87,3 mld PLN. Odpowiada to za 54 proc. łącznej wartości sprzedanej branży motoryzacyjnej w naszym kraju. Druga pod tym względem produkcja pojazdów samochodowych odpowiadała za 42 proc.

Polski sektor motoryzacyjny eksportuje przede wszystkim do państw europejskich. W 2023 r. głównym kierunkiem eksportu branży były Niemcy, które odpowiadały za 31 proc. sprzedanej wartości2. Pozostałe kierunki to: Czechy (8,97 proc.), Francja (7,42 proc.), Słowacja (6,93 proc.), Włochy (5,81 proc.) oraz Wielka Brytania (5,53 proc.). USA były największym odbiorcą spoza Europy, ale ich udział w polskim eksporcie motoryzacyjnym był nieznaczny i wynosił 2,57 proc.

Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w 2023 r. akumulatory litowo-jonowe odpowiadały za największą część polskiego eksportu motoryzacyjnego. Jego wartość szacuje się na 10,5 mld PLN. Ważnym towarem były również samochody osobowe (7,1 mld PLN) oraz pojazdy dostawcze i ciężarowe (6,5 mld PLN). Zarówno w przypadku samych pojazdów, jak i części oraz akcesoriów to Niemcy były głównym kierunkiem eksportu.

Szacujemy, że w wyniku ceł nałożonych 2 kwietnia 2024 r. przez administrację USA eksport polskiego sektora motoryzacyjnego zmniejszy się o około 1 proc. Opłaty nałożone na handel z UE oddziaływać będą nie tylko poprzez bezpośredni handel z USA, ale również poprzez wymianę z państwami, które w większym stopniu eksportują do USA, a kupują z Polski części oraz podzespoły. Jednym z takich państw są Niemcy, które w 2023 r. ponad 10 proc. eksportu sektora motoryzacyjnego sprzedawały do USA. W wyniku takich zależności produkcja sektora motoryzacyjnego w Polsce prawdopodobnie zmniejszy się o około 0,9 proc.

Jędrzej Lubasiński

Potencjalne koszty ceł amerykańskich (zawieszonych) dla Polski

o 0,4 proc. mogłoby spaść PKB Polski mniej więcej w ciągu roku od wprowadzenia nowych ceł USA, które zostały zawieszone 9 kwietnia na 90 dni

10 proc. wyniesie stawka celna na import z Unii do USA

125 proc. wyniesie dodatkowe cło na import z Chin do USA

Amerykańska administracja wprowadziła na chwilę najwyższe od ponad stu lat cła na import towarów do USA z 60 państw, w tym 20 proc. na towary pochodzące z Unii Europejskiej. Od 5 kwietnia podstawowa stawka celna importowa do USA wynosi 10 proc. dla wszystkich importowanych dóbr. Państwa, z którymi USA odnotowują ujemny bilans handlowy, otrzymały jeszcze dodatkowe wyższe stawki celne od 9 kwietnia. W efekcie, towary z UE były objęte 20-procentowym cłem, z Chin – aż 54-procentowym (łącznie z wcześniejszymi podwyżkami z lutego i marca), a z krajów Azji Południowo-Wschodniej – nawet 50-procentowym. Średnia ważona stawka celna w USA miała wzrosnąć o 11 pkt. proc. Kontrowersje wzbudza sposób wyliczenia tych ceł – deficyt handlowy USA został podzielony przez import z danego państwa, a następnie tak wyliczone „bariery handlowe” podzielone zostały przez dwa. Jednak 9 kwietnia, już po wprowadzeniu nowych stawek celnych, Donald Trump ogłosił ich zawieszenie na 90 dni dla wszystkich państw poza Chinami. Stawki celne na import z Chin wynoszą 125 proc., na pozostałe kraje – 10 proc. Poniższe wyliczenia dotyczą scenariusza sprzed zawieszenia dodatkowych stawek celnych i podwyższenia ceł na Chiny do 125 proc. Tygodnik Gospodarczy PIE 10 kwietnia 2025 r. 45 Tygodnik Gospodarczy PIE 10 kwietnia 2025 r.

Z nowych ceł miał być wyłączony szereg surowców i półproduktów, w tym paliwa mineralne, metale ziem rzadkich, wybrane wyroby chemiczne, produkty farmaceutyczne oraz mikroprocesory. Wyłączone byłyby także poprzednie cła (na samochody, stal i aluminium oraz na Meksyk i Kanadę). Tym samym 25-procentowe cło na samochody dla UE nie będzie powiększone o dodatkowe 20 proc. Prezydent Trump zapowiedział jednak rozszerzenie ceł na kolejne grupy towarów

Stany Zjednoczone stanowią drugi, po Niemczech, rynek zbytu dla polskiej wartości dodanej na świecie. W 2023 r. finalny popyt w USA odpowiadał za 2,6 proc. polskiego PKB i około 3 proc. zatrudnienia. Ponad połowa (57 proc.) tych relacji wynika z eksportu pośredniego prowadzonego przez inne państwa – przede wszystkim Unii Europejskiej, jak Niemcy, ale także Meksyk i Kanadę. W eksporcie bezpośrednim z Polski USA zajmują dopiero 8. miejsce wśród głównych odbiorców. Niemniej jednak, negatywne skutki ceł wynikające z tych pośrednich powiązań mogą mieć duży wpływ na polską gospodarkę.

Wdrożenie zapowiedzianych 2 kwietnia i zawieszonych 9 kwietnia ceł przyniosłoby mniej więcej w ciągu roku od ich wprowadzenia spadek PKB Polski o 0,4 proc. w stosunku do scenariusza bazowego. Nowe cła oznaczałyby znaczące redukcje w eksporcie z Polski, zwłaszcza w sektorach produkcji żywności i wyrobów tytoniowych (spadek o ok. 5 proc.) oraz w handlu hurtowym (spadek o 3 proc.). Sektor motoryzacyjny odnotowałby prawdopodobnie znacznie mniejszy spadek eksportu (o 1 proc.). Zmniejszy się również produkcja krajowa – najsilniej odczują to sektory: rolniczy, produkcji żywności oraz wytwarzania odzieży i usługi transportowe. Produkcja w sektorze motoryzacyjnym zmniejszyłaby się o około 0,9 proc.

Inne państwa oraz część amerykańskich biznesmenów i ekonomistów naciskała na administrację, aby złagodziła przyjętą strategię. Problemem był nie tylko tryb wprowadzenia ceł, ale także tempo ich wdrożenia. Chodzi nie tylko o chaos na rynkach finansowych, ale także kolosalne problemy w amerykańskich portach, które musiałyby zmierzyć się z nowymi stawkami, a także sposobami ich naliczania. Jedną z intencji nałożenia dodatkowych stawek celnych miały być negocjacje z poszczególnymi państwami. Administracja Trumpa sugerowała, że w ostatnich dniach otrzymała wiele próśb o negocjacje dotyczące relacji handlowych, czyli że częściowo zrealizowała swój cel. Zawieszenie dodatkowych ceł na 90 dni daje szansę na kolejne, bardziej trwałe ustalenia, ale nie daje pewności, że zapowiedziane cła jednak nie wejdą w życie. Przedmiotem negocjacji mogą być także relacje z Chinami, z którymi USA właściwie zerwały stosunki gospodarcze wprowadzając 125-procentowe cła, na co Chiny odpowiedziały cłami odwetowymi w wysokości 84 proc. W mocy pozostają cła na stal i aluminium, na sektor motoryzacyjny oraz uniwersalne cła w wysokości 10 proc.

Aleksandra Sojka, Marek Wąsiński

Rośnie niepewność w obliczu agresywnej polityki celnej USA

225 wyniosła wartość indeksu Economic Policy Uncertainty w USA po wyborach prezydenckich (w listopadzie 2024 r.)

446 wyniosła wartość indeksu Economic Policy Uncertainty w USA w marcu 2025 r.

Niepewność w ujęciu ekonomicznym to stan, w którym przyszłe zdarzenia są trudne lub wręcz niemożliwe do przewidzenia, zarówno pod względem ich prawdopodobieństwa, jak i potencjalnych skutków. Jednym z jej rodzajów jest niepewność dotycząca polityki gospodarczej, która wynika z niejasności lub nieprzewidywalności działań, regulacji oraz decyzji podejmowanych przez władze, a także ogólnej sytuacji politycznej i międzynarodowej.

Treści płynące z mediów stanowią istotny przejaw niepewności. Indeks Niepewności Polityki Gospodarczej (Economic Policy Uncertainty – EPU) mierzy jej poziom na podstawie analizy artykułów prasowych z wybranych dzienników, które zawierają co najmniej jedno słowo z każdej spośród trzech kategorii: ekonomia, polityka i niepewność (np. „gospodarczy”, „ustawa” i „niepewny”). Liczba takich artykułów jest porównywana z całkowitą liczbą publikacji w danym dzienniku w analizowanym miesiącu. Na podstawie opracowanej metody indeks jest liczony dla wielu krajów świata, w tym Polski.

Wahania indeksu EPU pozwalają ocenić skalę niepewności polityki gospodarczej w różnych momentach historycznych. Okresy wzmożonej niepewności polityki gospodarczej to przede wszystkim globalny kryzys finansowy (2008-2009), kryzys zadłużenia w strefie euro (2010-2012), napięcie polityczne i zagrożenie klifem fiskalnym w USA (2012), kryzys migracyjny (2015), Brexit (2016), pandemia COVID-19 (2020-2022) oraz rozpoczęcie pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę (od 2022). Analiza indeksu dla Polski wskazuje, że niepewność wzrosła również w efekcie oddziaływania czynników krajowych, m.in. akcesji do UE (2004) czy silnej polaryzacji politycznej przed wyborami (2023).

W ostatnich miesiącach obserwujemy znaczny wzrost niepewności, który niewątpliwie wynika z napięć na arenie międzynarodowej, w tym z polityki celnej USA. Obecnie obserwowany poziom niepewności jest porównywalny ze szczytowym momentem pandemii. Widać przede wszystkim silną reakcję indeksu ogólnego, liczonego dla 21 krajów. W ostatnim dostępnym odczycie ze stycznia 2025 r. jego wartość wyniosła 460. Dotychczasowy rekord padł w maju 2020 r. i wyniósł 437. Widać także silną reakcję indeksu USA, który wyraźnie wzrósł po wyborach prezydenckich (w październiku 2024 r. wyniósł 109, a w listopadzie wzrósł dwukrotnie – do 225) i nadal rośnie. W marcu 2025 r. osiągnął wartość 446. Dla porównania, w szczytowym momencie pandemii wyniósł 504. Dane dzienne udostępniane przez badaczy wskazują, że niepewność w USA utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie – w poprzednim tygodniu oscylowała od 429 (31 marca) do aż 960 (5 kwietnia).

Agresywna polityka USA to miecz obosieczny – nie tylko z powodu możliwych ceł odwetowych i ograniczenia handlu, ale również ze względu na silny wzrost niepewności, który wywołuje. Wysoka niepewność polityczna negatywnie wpływa na gospodarkę i prowadzi do spadku produkcji, inwestycji, zatrudnienia i konsumpcji. Warto jednak podkreślić, że skutki niepewności nie ograniczają się wyłącznie do sfery gospodarczej. Oddziałuje ona również na dobrostan obywateli, np. zwiększając poziom stresu i niepokoju, co przekłada się na pogorszenie zdrowia psychicznego.

Iga Rozbicka

Duże spadki na giełdach w odpowiedzi na cła Prezydenta Trumpa

60 proc. wynosi obecnie, według Bruce’a Kasmana, prawdopodobieństwo recesji w USA

o 14 proc. spadła cena ropy Brent od momentu ogłoszenia ceł

„Jeden z największych dni w historii Ameryki” przerodził się w początek paniki na światowych rynkach finansowych. Rynki zareagowały negatywnie na decyzję Donalda Trumpa o wprowadzeniu ceł. W ciągu trzech dni indeks S&P500 spadł o 12 proc., a europejskie indeksy – WIG20 i DAX – zanotowały odpowiednio 14- i 16-procentowe spadki. Był to największy trzydniowy spadek od czasów pandemii COVID-19 i jednocześnie rekordowa utrata kapitalizacji. Spółki amerykańskie straciły 6,4 bln USD wartości w ciągu zaledwie dwóch dni. Po decyzji Prezydenta Trumpa gwałtownie tracił również bitcoin, a dolar osłabił się wobec kluczowych walut. Inwestorzy masowo przenosili kapitał w stronę bezpieczniejszych aktywów. Rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich spadła o 30 pkt. bazowych, a cena złota osiągnęła nowy rekord – 3192 USD za uncję. Tygodnik Gospodarczy PIE 10 kwietnia 2025 r. 7

Utrzymanie ceł może zwiększyć prawdopodobieństwo recesji w amerykańskiej gospodarce. Bruce Kasman, szef globalnych badań ekonomicznych w JPMorgan, szacuje je już na 60 proc. Rynki wyrażają te obawy w notowaniach ropy Brent, która potaniała do 64 USD za baryłkę, co oznacza 14-procentowy spadek od momentu ogłoszenia nowych ceł. Jeśli wojna handlowa się zaostrzy, a zapasy ropy wzrosną, ceny mogą spaść jeszcze bardziej. Prezes Rezerwy Federalnej, Jerome Powell, przyznał, że cła okazały się wyższe, niż oczekiwali analitycy. Jego zdaniem, doprowadzą one do wzrostu inflacji i spowolnienia gospodarczego, choć pełne skutki gospodarka odczuje dopiero za jakiś czas.

Niepewność pogłębia reakcja krajów objętych cłami. Część z nich, jak Chiny, już odpowiedziała cłami odwetowymi, inne próbują wynegocjować ich zniesienie. W takiej sytuacji Rezerwa Federalna staje przed wyjątkowo trudnym wyzwaniem. Widmo recesji skłania ją do rozważenia szybszego luzowania polityki pieniężnej, jednak potencjalnie rosnąca inflacja ogranicza możliwości działania. Bank centralny zapowiada, że nie obniży stóp procentowych, dopóki nie uzyska pełniejszego obrazu skutków wprowadzenia ceł. Cła wpływają bezpośrednio na wzrost cen – podrożeją artykuły spożywcze, urządzenia elektroniczne oraz produkty, do których produkcji potrzebne są komponenty z importu. Połączenie spowolnienia gospodarczego i nasilającej się inflacji zwiększa ryzyko stagflacji – zjawiska trudnego do opanowania przy użyciu tradycyjnych narzędzi polityki monetarnej.

Piotr Kamiński

Nowe cła mogą oznaczać zahamowanie rozwoju amerykańskiego rynku OZE

o 17,5 proc. może z powodu ceł wzrosnąć koszt budowy magazynów bateryjnych USA w 2026 r.

40 proc. importu komponentów do budowy elektrowni wiatrowych w USA pochodzi z krajów UE

ponad 80 proc. importu paneli fotowoltaicznych i komponentów do ich budowy przez USA pochodzi z krajów Azji Południowo-Wschodniej

Dodatkowe cła narzucone przez USA wpłyną na rozwój sektora odnawialnych źródeł energii (OZE) w USA. Jak wynika z analizy Bloomberga, dodatkowe cła nałożone przez administrację Donalda Trumpa na Chiny przełożą się na wzrost kosztów magazynów bateryjnych w 2026 r. przynajmniej o 17,5 proc., czyli ponad wzrost, który prognozowano z powodu ceł nałożonych wcześniej przez administrację Joe Bidena. Należy zaznaczyć, że analiza ta nie obejmuje dodatkowych 50-procentowych ceł nałożonych na Chiny 8 kwietnia – w przypadku ich pozostania w mocy, wzrost cen może być znacząco wyższy. 85 proc. komponentów tego szybko rozwijającego się w USA rynku (14 mld USD inwestycji w magazyny bateryjne w 2024 r. – wzrost z 10 mld w 2023 r.) pochodzi z importu – głównie z krajów Azji Południowo-Wschodniej.

Dodatkowe cła dotkną także energetykę wiatrową, choć w mniejszym stopniu niż w przypadku magazynów bateryjnych, ponieważ 34 proc. importu (571 mld USD w 2023 r.) komponentów pochodzi z Meksyku, który nie został uwzględniony w ostatnim zestawieniu ceł. Według danych Berkley Lab, do największych eksporterów komponentów dla energetyki wiatrowej w 2023 r., poza Meksykiem, należały Niemcy (245 mln USD, 15 proc.) i Hiszpania (181 mln USD, 11 proc.). Łącznie kraje UE objęte dodatkowymi 20-procentowymi cłami odpowiadały za 40 proc. importu komponentów dla amerykańskiej energetyki wiatrowej. Największy udział w imporcie miał stan Teksas (56 proc.), a zwłaszcza 3 dystrykty – Laredo, Houston-Galveston i El Paso.

Kraje Europy odpowiadały za ponad 80 proc. zestawów prądotwórczych, gondoli napędzanych wiatrem i wież wiatrowych importowanych do USA i 55 proc. generatorów Tygodnik Gospodarczy PIE 10 kwietnia 2025 r. 9wiatrowych i ich komponentów. Natomiast 60 proc. amerykańskiego importu łopat wiatrowych pochodziło z Meksyku. Według szacunków Wood Mackenzie z lutego 2025 r., 25-procentowe cła przełożyłyby się na wzrost kosztów projektów o 7 proc. i w efekcie zamknięcie części z nich.

Ponad 80 proc. paneli fotowoltaicznych i ich komponentów importowanych w 2024 r. przez USA pochodziło z krajów Azji Południowo-Wschodniej – najwięcej z Wietnamu (31 proc. wartości importu, dodatkowe cło 46 proc.), Tajlandii (19 proc. wartości importu, dodatkowe cło 36 proc.), Malezji (15 proc. importu, dodatkowe cło 24 proc.), Indii (9 proc. importu, dodatkowe cło 26 proc.) i Kambodży (8 proc. importu, dodatkowe cło 49 proc.)3. Mimo że mniej niż 0,5 proc. importu pochodzi z Chin, w 4 z 5 największych eksporterów (poza Indiami) duża część producentów komponentów paneli fotowoltaicznych to firmy należące do kapitału chińskiego.

Wietnam, Malezja, Tajlandia i Kambodża stały się w 2024 r. obiektem dochodzenia antydumpingowego ze strony rządu USA, co jeszcze na koniec 2024 r. przełożyło się na dodatkowe cła (zależne od producenta i szacowanego przekroczenia dopuszczalnego poziomu dotowania produkcji w kraju pochodzenia). Znaczący wzrost kosztów importu wraz ze zmniejszeniem wsparcia rządowego dla rozwoju odnawialnych źródeł energii może przełożyć się na spadek rentowności instalacji fotowoltaicznych i w efekcie – niższy poziom nowych mocy zainstalowanych w 2025 r.

Możliwe spadki na rynku OZE niekoniecznie przełożą się na zwiększone zyski sektora paliw kopalnych. W reakcji na nałożone cła cena ropy WTI spadła do 60 USD za baryłkę – najniższego poziomu od I kwartału 2021 r. Według prognoz Goldman Sachs, spadki mogą postępować dalej – do 58 USD w grudniu 2025 r. i 55 USD w 2026 r.

Adam Juszczak

Europejska odpowiedź na amerykańskie cła może rozegrać się w sferze cyfrowej

10 proc. wynosi amerykańskie cło na import produktów z UE

236 mld USD wynosi nadwyżka UE w handlu z USA

Na początku kwietnia 2025 r. USA pod administracją Donalda Trumpa ogłosiły plan wprowadzenia szerokich taryf celnych. W przypadku Unii Europejskiej cła na import produktów miały wynieść nawet 20 proc. Głównymi motywami tej decyzji (zawieszonej na 90 dni) są postrzegana nierównowaga handlowa (nadwyżka UE w handlu towarami sięga 236 mld USD, w handlu usługami UE ma deficyt) oraz rosnące napięcia regulacyjne w sferze cyfrowej.

UE przygotowuje wielowymiarową strategię, która mogłaby być odpowiedzią na amerykańskie cła. Pierwszy wymiar koncentruje się na opodatkowaniu usług cyfrowych. Podatek od usług cyfrowych, pierwotnie zaproponowany przez KE jako danina od przychodów największych platform internetowych, był jednym z głównych zarzewi sporu. Obecna sytuacja geopolityczna sprawia, że KE rozważa rewitalizację idei wspólnotowego podatku od usług cyfrowych. ECMI szacuje, że jednolity 5-procentowy podatek cyfrowy w UE mógłby 3 Obliczenia własne na podstawie danych Komisji Handlu Międzynarodowego Stanów Zjednoczonych. Tygodnik Gospodarczy PIE 10 kwietnia 2025 r. 10przynieść budżetowi do 37,5 mld EUR rocznie, co stanowiłoby niemal 19 proc. budżetu UE na 2025 r.

Drugi wymiar koncentruje się na egzekucji cyfrowych europejskich regulacji. KE sygnalizuje gotowość do egzekwowania przepisów (jak RODO, DSA czy DMA) w sposób restrykcyjny, m.in. przez wszczynanie postępowań, nakładanie grzywien lub nawet czasowe blokowanie usług niezgodnych z przepisami. Realizowanie postanowień tych przepisów nie jest wyrazem prowadzenia wojny handlowej, a egzekwowaniem już istniejącego prawa i ochroną praw obywateli UE. W ramach samego DMA amerykańskie duże korporacje technologiczne zaklasyfikowane są jako gatekeeperzy, co oznacza, że za naruszanie europejskich przepisów mogą być obciążone karą do 10 proc., a przy recydywie – nawet 20 proc. globalnych przychodów.

Trzeci wymiar obejmuje instrumenty handlowe. UE rozważa użycie Instrumentu Przeciwdziałania Przymusowi (ACI), który umożliwia wprowadzenie szerokich restrykcji w odpowiedzi na presję handlową. W skrajnym scenariuszu ACI pozwalałby np. na ograniczenie praw własności amerykańskich firm technologicznych, wykluczenie firm amerykańskich z przetargów publicznych czy zablokowanie możliwości inwestycji w UE. Dodatkowo, istnieje możliwość obrania dyplomatycznej ścieżki, np. złożenie skargi do Światowej Organizacji Handlu, choć skuteczność tej drogi – ze względu na zablokowany organ apelacyjny – pozostaje ograniczona.

UE pokazuje, że, w sferze cyfrowej i handlowej dysponuje środkami odpowiedzi na politykę USA. Co kluczowe z politycznego punktu widzenia – odpowiedź UE powinna być odpowiednio skalibrowana, czyli proporcjonalna. Kluczowym pytaniem pozostaje, czy uda się utrzymać jedność 27 państw członkowskich w dłuższej perspektywie.

Krystian Łukasik