Tygodnik Gospodarczy 45/2025, 13 listopada 2025

Opublikowano: 13/11/2025

4,25 proc. wynosi aktualna stopa referencyjna NBP po listopadowej decyzji RPP

2,9 proc. wyniosła inflacja bazowa w październiku i jest to najniższy odczyt od listopada 2019 r.

Stopy procentowe w dół, a inflacja w celu NBP. RPP obniżyła w listopadzie stopy procentowe o 25 pkt. bazowych do 4,25 proc., dokonując czwartej z rzędu obniżki, co de facto tworzy cykl łagodzenia kosztu pieniądza. Rada nadal określa jednak swoje działania jako „dostosowanie poziomu stóp”, unikając sformułowania o formalnym luzowaniu polityki pieniężnej. Listopadową decyzję wsparły niższe niż oczekiwane dane o inflacji – szybki szacunek CPI za październik wyniósł r/r 2,8 proc. wobec prognozowanych 3,0 proc. Co istotne, inflacja bazowa (po wyłączeniu cen żywności i energii) szacowana jest na około 2,9 proc. Jeśli NBP potwierdzi te dane, będzie to najniższy poziom od sześciu lat, czyli od listopada 2019 r.

Nowa projekcja NBP – inflacja blisko celu, wzrost stabilny. Listopadowa projekcja NBP pokazuje, że gospodarka jest blisko stanu równowagi – inflacja blisko celu i umiarkowany, ale trwały wzrost. Centralna ścieżka CPI zakłada 3,7 proc. w 2025 r., 2,9 proc. w 2026 r. i 2,5 proc. w 2027 r., przy jednoczesnym wzroście PKB odpowiednio o 3,4 proc., 3,7 proc. i 2,6 proc. Wyższy wynik w 2026 r. ma odzwierciedlać przesunięcie realizacji części inwestycji współfinansowanych ze środków UE. W porównaniu z lipcową edycją projekcji, ścieżkę inflacji obniżono, a prognozę wzrostu PKB na 2026 r. podniesiono.

Koszty energii mniej groźne w krótkim okresie. Ryzyka związane z cenami energii słabną w krótkim horyzoncie, choć wciąż pozostają obecne w perspektywie kilku lat. Rząd utrzymał zamrożenie taryf prądu na IV kwartał 2025 r., co pomogło ograniczyć presję na CPI. Z kolei NBP podkreśla, że planowane wprowadzenie systemu ETS2 może dodać łącznie około 2 pkt. proc. do inflacji do 2027 r. Oznacza to, że czynniki energetyczne nie znikają, lecz przesuwają się w czasie.

Polityka pieniężna pozostaje względnie restrykcyjna. Po serii obniżek stóp o łącznie 150 pkt. bazowych od maja do listopada br. RPP prawdopodobnie zrobi przerwę w cyklu czekając na nowe dane o inflacji i kondycji gospodarki. Na konferencji po posiedzeniu prezes NBP wskazał, że poziom 4,0 proc. można uznać za właściwy dla polskiej gospodarki w obecnych warunkach. Wypowiedź tę rynek odebrał jako umiarkowanie jastrzębi sygnał. Przy inflacji utrzymującej się w pobliżu celu realna stopa procentowa w Polsce pozostaje dodatnia, co oznacza, że polityka pieniężna nadal ma charakter umiarkowanie restrykcyjny. Taki punkt wyjścia daje przestrzeń do dalszego dostosowania stóp procentowych w przyszłości – potencjalnie w 2026 r.

(Sebastian Sajnóg)

70 proc. zapotrzebowania USA na pierwiastki ziem rzadkich (REE) pokrywał import z Chin w latach 2020-2023

94 proc. wynosi udział Chin w światowej produkcji magnesów trwałych

do 10 proc. USA mają obniżyć tzw. cła „fentanylowe” w zamian za odroczenie kontroli eksportu REE

Azjatyckie tournée Donalda Trumpa zaowocowało licznymi porozumieniami dotyczącymi surowców krytycznych i REE, podpisanymi z Kambodżą, Koreą Płd., Japonią, Malezją i Tajlandią. Szczególne znaczenie ma współpraca z Malezją, która zajmuje 2. miejsce w światowym przetwórstwie REE z udziałem 4 proc. oraz z Japonią – największym po Chinach producentem magnesów trwałych (4 proc. światowej produkcji). Kategoria REE obejmuje 17 pierwiastków nieodzownych, z powodu ich unikatowych właściwości chemicznych i fizycznych, w produkcji wielu współczesnych technologii wojskowych i przemysłowych. Wbrew nazwie nie są one szczególnie rzadkie, jednak ich pozyskiwanie to proces trudny i kosztowny – oprócz dużego zużycia energii generuje wysokie koszty środowiskowe.

Stany Zjednoczone są silnie uzależnione od importu REE, przy czym aż 70 proc. dostaw w latach 2020-2023 pochodziło z Chin. W USA działa zaledwie jeden producent magnesów trwałych (Neveon Magnetic) i jedna kopalnia REE (Mountain Pass w Kalifornii). Ze względu na brak zaawansowanych zdolności przetwórczych koncentrat REE trafia do Chin w celu dalszej separacji i rafinacji. Państwo Środka odpowiada dzisiaj za 59 proc. wydobycia REE, 91 proc. przetwórstwa i 94 proc. produkcji magnesów trwałych.

Możliwym przełomem w odblokowaniu handlu REE zakończyło się spotkanie z Xi Jinpingiem. Pekin zdecydował się na odłożenie na rok decyzji o restrykcjach eksportowych w handlu REE ogłoszonej 9 października br., w zamian za obniżkę ceł „fentanylowych” z 20 proc. do 10 proc. Miały one obejmować nie tylko rozszerzoną do dwunastu pozycji listę pierwiastków (o holm, erb, tul, europ i iterb), ale także wszystkie części i komponenty zawierające chińskie REE oraz technologie wykorzystywane w przetwórstwie.

Mimo zapewnień Białego Domu, nie jest jasne, czy porozumienie obejmie również kontrole eksportu REE wprowadzone 4 kwietnia br. Decyzja dotycząca siedmiu pierwiastków (samar, gadolin, terb, dysproz, lutet, skand, itr), pokrewnych związków oraz magnesów trwałych wywołała silne perturbacje w wielu branżach, w tym samochodowej. Administracja USA już dwukrotnie – po negocjacjach w Genewie w maju i Londynie w czerwcu – ogłaszała sukces w odblokowaniu eksportu REE, jednak Pekin konsekwentnie „zamienia” handel surowcami „na broń”, zmuszając Amerykanów i Europejczyków do ustępstw. Trwałość ustaleń amerykańsko-chińskich pozostaje zatem pod znakiem zapytania, zwłaszcza że w oficjalnej narracji Chin restrykcje eksportowe przedstawiane są jako rozwiązanie o charakterze systemowym i część architektury bezpieczeństwa międzynarodowego. Nie wiadomo również, czy i w jakim zakresie odnoszą się one do eksportu REE do Unii Europejskiej.

(Dominik Kopiński)

0,8 wynosi poziom zależności technologicznej Polski w skali 0-1

15 proc. wynosi udział europejskich dostawców w rynku chmury obliczeniowej w UE

18 listopada br. w Berlinie odbędzie się Europejski Szczyt Suwerenności Cyfrowej – wydarzenie wpisujące się w jeden z głównych nurtów dyskusji o wspieraniu europejskiej gospodarki w 3. dekadzie XXI wieku. Suwerenność cyfrowa czy, szerzej, technologiczna, stała się hasłem-kluczem w Unii Europejskiej po doświadczeniach pandemii COVID-19 (braki środków leczniczych, problemy z dostawami półprzewodników), pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę (uzależnienie od surowców energetycznych i sprzętu wojskowego) czy początku drugiej kadencji Donalda Trumpa (groźby ograniczenia dostępu do technologii, atakowanie autonomii w stanowieniu i egzekwowaniu prawa).

Koncepcją, wokół której skupiają się dyskusje i poszukiwania rozwiązań jest tzw. stos technologiczny. W uproszczeniu pokazuje ona zależność niektórych elementów technologii od innych – aplikacje nie mogą działać bez danych i ich przesyłu po sieciach telekomunikacyjnych. Z kolei centra danych i sieci wymagają urządzeń, w tym półprzewodników. Aby wyprodukować półprzewodniki i inne urządzenia trzeba z kolei mieć dostęp do surowców, energii i umieć je przetwarzać.

Problemem, z którym mierzy się Europa jest bardzo wysoki poziom zależności od pozaeuropejskich podmiotów w większości warstw stosu technologicznego. UE odpowiada tylko za ok. 10 proc. rynku półprzewodników, ok. 15 proc. rynku chmury obliczeniowej. Jeśli chodzi o urządzenia mobilne, stacjonarne czy dystrybucję aplikacji przez sklepy z aplikacjami zależność jest niemal stuprocentowa. Jedynie w warstwie komunikacji sieciowej można mówić o europejskiej suwerenności – najważniejsi operatorzy telekomunikacyjni, jak i producenci sprzętu sieciowego wywodzą się z krajów UE.

Brakuje powszechnie uznanych i wymiernych miar określenia, na ile dany kraj czy region jest suwerenny technologicznie. Dotychczasowe badania koncentrują się na poszczególnych warstwach, np. w kwestii zależności od importu towarów Komisja Europejska posiada rozbudowaną metodologię. Jeden z nielicznych indeksów obejmujących więcej wymiarów suwerenności (zależności) Digital Dependence Index – DDI (Indeks Zależności Cyfrowej) uwzględnia jedynie wybrane kraje, jednak jego wyniki są zgodne z intuicją – zależności w Europie są wyższe niż np. w USA. Indeks ten łączy zależności handlowe, posiadaną infrastrukturę, sprzęt i oprogramowanie oraz wskaźniki mierzące posiadaną własność intelektualną, a jego wartości mieszą się miedzy 0 (autarkia) a 1 (pełna zależność). Wartości powyżej 0,8, które w 2023 r. odnotowano dla Polski i Niemiec oznaczają wysoki poziom narażenia (vulnerability) – sytuację, w której zagraniczni dostawcy mają dominującą pozycję w obszarze technologii. Z kolei wartości między 0,5 a 0,75, uzyskane przez UE jako całość i USA, to niski poziom narażenia, choć wciąż większość technologii pochodzi z zagranicy. Warto zauważyć, że jeszcze w 2019 r. poziom zależności USA był na poziomie 0,47, więc w przedziale określanym jako wysoka wrażliwość (sensitivity).

Szczyt w Berlinie, organizowany przez Francję i Niemcy, ma na celu wzmocnienie współpracy w zakresie europejskiej suwerenności technologicznej. Te dwa kraje podjęły konkretne działania w przekładaniu idei na praktykę – Francja wymaga odpowiedniej certyfikacji przy zamówieniach usług w chmurze, Niemiecki rząd rozwija otwartą alternatywę względem najpopularniejszego pakietu biurowego, a oba te kraje są członkami stworzonego przez KE konsorcjum na rzecz europejskiej infrastruktury cyfrowej. Dla krajów mniej zaangażowanych w ten temat szczyt może być okazją do włączenia się w główny nurt dyskusji i wpłynięcie na jej kształt. Za deklaracjami pójdą bowiem znaczne pieniądze – czy to w formie zamówień publicznych, czy środków z dyskutowanych obecnie przyszłych ram finansowych UE. Osiągnięcie suwerenności technologicznej będzie kosztowne, tym bardziej warto więc być przy stoliku, przy którym decydują się losy powiązanych z nią polityk.

(Ignacy Święcicki, Jakub Witczak)

8,5 proc. studentów w Polsce stanowią cudzoziemcy

27 proc. cudzoziemców studiuje na kierunkach związanych z biznesem i administracją

44 proc. zagranicznych studentów w polskich uczelniach to Ukraińcy

W roku akademickim 2024/2025 w polskich uczelniach studiowało ponad 108 tys. cudzoziemców, którzy stanowili 8,5 proc. ogólnej liczby studentów. W ostatniej dekadzie, czyli od roku akademickiego 2014/2015 liczba studentów z zagranicy wzrosła prawie 2,5-krotnie, a ich udział zwiększył się o 5,4 pkt. proc. Oznacza to, że udział studentów cudzoziemców w ogólnej liczbie studentów w Polsce od tego czasu przekroczył średnią OECD, która w 2022 r. wynosiła 6 proc. i średnią dla krajów UE, która wynosiła 8 proc. Jeszcze 10 lat temu udział zagranicznych studentów w Polsce był poniżej obu tych średnich.

Większość cudzoziemców studiuje w Polsce na kierunkach związanych z biznesem i administracją (27 proc.). Duża część decyduje się też na studia na kierunkach społecznych (14 proc.), medycznych (12 proc.) i dotyczących technologii teleinformacyjnych (8 proc.). Również wśród polskich studentów te trzy podgrupy kierunków są najpopularniejsze, ale wyraźnie mniejsza jest przewaga kierunków związanych z biznesem i administracją (18 proc. vs. 27 proc.). Wyraźnie więcej Polaków wybiera kierunki pedagogiczne (6 proc. vs. 2 proc.).

Większość zagranicznych studentów wybiera studia w uczelniach niepublicznych (53 proc.). Jest to odwrócenie sytuacji sprzed dekady, gdy studia w tego typu uczelniach wybierało 42 proc. cudzoziemców. W roku akademickim 2024/2025 w uczelniach publicznych udział studentów zagranicznych wynosił średnio ok. 6,7 proc., ale w niektórych placówkach wyraźnie przekraczał średnią (np. Uniwersytet Pomorski w Słupsku – 22 proc., Politechnika Morska w Szczecinie – 19 proc., Akademia Muzyczna w Poznaniu – 15 proc., Akademia Muzyczna w Krakowie – 14 proc.).

Najwięcej zagranicznych studentów pochodzi z Ukrainy – w roku akademickim 2024/2025 w polskich uczelniach studiowało ich 48 tys. W ostatniej dekadzie ich udział zmniejszył się jednak z 51 proc. w roku akademickim 2014/2015 do 44 proc. w roku akademickim 2024/2025, choć liczba ukraińskich studentów zwiększyła się w tym samym czasie dwukrotnie. Drugą najliczniej reprezentowaną nacją są Białorusini (11 proc., 12 tys. studentów). Od czterech lat na trzecim miejscu znajdują się Turcy (4,7 proc. udziału, 5 tys. studentów, pięciokrotny wzrost liczby studentów w ostatniej dekadzie).

W ostatniej dekadzie zaszły zmiany w strukturze narodowościowej zagranicznych studentów. Jeszcze w roku akademickim 2014/2015 największą grupę, poza studentami ukraińskimi i białoruskimi, stanowiły osoby z innych krajów europejskich. Natomiast obecnie obserwujemy dynamiczny wzrost liczby studentów z Azji (Indie, Azerbejdżan, Chiny, Uzbekistan) oraz Afryki (przede wszystkim Zimbabwe i Nigeria). Systematycznie zmniejsza się natomiast udział studentów polskiego pochodzenia, zwolnionych z uiszczania opłat za naukę w uczelniach publicznych – jeszcze dziesięć lat temu stanowili oni 13,5 proc. zagranicznych studentów, a obecnie jest to tylko 5,1 proc.

(Anna Szymańska)

2,6 podróży przypadało średnio na jednego członka gospodarstwa domowego podróżującego po Polsce w typowym dniu roboczym w 2024 r.

76,3 proc. członków gospodarstw domowych odbyło w 2024 r. co najmniej jedną podróż

niemal 75 proc. wszystkich podróży zrealizowanych w 2024 r. trwało nie więcej niż 0,5 godz.

W 2024 r. mobilność transportowa ludności w Polsce miała głównie charakter krótkotrwały. Aż 97,5 proc. spośród 65,3 mln podróży zarejestrowanych w badaniu GUS stanowiły podróże jednoetapowe, z czego 60 proc. zrealizowano samochodem osobowym. Podróże dwuetapowe stanowiły 2 proc. wszystkich podróży, a trzyetapowe i więcej – zaledwie 0,5 proc. Udział osób, które odbyły co najmniej jedną podróż, wyniósł 76,3 proc. wśród członków gospodarstw domowych w wieku 6 lat i więcej, co oznacza, że 23,7 proc. osób w ogóle nie podróżowało. Niemal co druga z nich wskazała na powody zdrowotne jako przyczynę braku aktywności transportowej.

73,7 proc. analizowanych podróży trwa nie dłużej niż 0,5 godz., co może sugerować lokalny charakter mobilności. Analizując strukturę czasu trwania podróży w poszczególnych województwach można zauważyć, że największy udział podróży do 10 minut zaobserwowano w województwach: lubuskim, świętokrzyskim i podlaskim. Z kolei największy udział podróży trwających od 31 do 60 min zaobserwowano w województwach: mazowieckim, małopolskim, śląskim i wielkopolskim. Najwyższe wartości (1-2 godz. i ponad 2 godz.) zaobserwowano w województwach mazowieckim i małopolskim, co może mieć związek z przepływami pomiędzy rdzeniem metropolii a otaczającymi go powiatami.

W typowym dniu roboczym najwyższy odsetek osób niepodróżujących z powodu pracy lub nauki w domu odnotowano w województwie mazowieckim, w kórym stanowiły one 23,5 proc. ogółu niepodróżujących. Wysokie wartości tego wskaźnika zarejestrowano również w województwach małopolskim (13,5 proc.) i wielkopolskim (11,1 proc.), co wskazuje na szczególną koncentrację pracy zdalnej i hybrydowej w największych aglomeracjach, zwłaszcza w warszawskiej.

Z danych Eurostatu wynika, że Polska należy do krajów Unii Europejskiej o jednym z najwyższych udziałów transportu samochodowego w pracy przewozowej. W 2023 r. niemal 3/4 pasażerokilometrów wykonano z wykorzystaniem samochodu osobowego, przy średniej dla UE-27 na poziomie 70,6 proc. Natomiast udział kolei w przewozach pasażerskich wyniósł 7,7 proc. i kształtował się nieco powyżej średniej unijnej wynoszącej 7,1 proc.

(Krzysztof Krawiec)

4,2 proc. wynosi obecnie w Polsce udział osób w wieku powyżej 80 r.ż.

9,1 proc. będzie wynosić w Polsce udział osób w wieku powyżej 80 r.ż. w 2050 r.

2,5-krotnie mogą wzrosnąć wydatki na opiekę długoterminową do 2050 r.

Zapotrzebowanie na opiekę długoterminową wzrośnie w Polsce istotnie w najbliższych latach. Według OECD, 2/3 osób korzystających z opieki długoterminowej to osoby w wieku podeszłym, tj. osoby powyżej 80 r.ż. Tymczasem według prognoz Komisji Europejskiej, udział tej grupy wiekowej w polskim społeczeństwie będzie istotnie rósł w najbliższych i kolejnych latach. Obecnie osoby powyżej 80 r.ż. stanowią 4,2 proc. polskiego społeczeństwa, zaś w 2050 r. ich udział wzrośnie do 9,1 proc.

Według szacunków OECD, już teraz pokrycie kosztów opieki długoterminowej w wymiarze całodobowym znacznie przewyższa dochód netto do dyspozycji niemal wszystkich osób wymagających tego rodzaju opieki. Relacja kosztu opieki długoterminowej względem dochodów osób wymagających takiej opieki będzie się stale pogarszać. Po pierwsze, będzie to wynikać z rosnącego zapotrzebowania na tego rodzaju opiekę, co będzie tworzyć presję na wzrost ceny świadczeń opiekuńczych i zdrowotnych. Po drugie, wzrost ceny świadczeń opieki długoterminowej będzie wynikać z ograniczonej liczby personelu medyczno-opiekuńczego oraz spodziewanego kurczenia się populacji Polski. Po trzecie, siła nabywcza przyszłych emerytur zmniejszy się istotnie. O ile obecnie relacja wartości ostatniej pensji do wartości pierwszej emerytury wynosi średnio 55 proc., to w 2050 r. spadnie do 27 proc.

Według szacunków OECD, wzrost popytu na opiekę długoterminową doprowadzi do 2,5-krotnego zwiększenia obecnych wydatków na ten cel w krajach OECD do 2050 r. W Polsce formalna opieka długoterminowa realizowana jest w dwóch systemach: w systemie ochrony zdrowia (poprzez dofinansowanie ze środków publicznych opieki nad osobami potrzebującymi przebywającymi w Zakładach Opiekuńczo-Leczniczych oraz Zakładach Pielęgnacyjno-Opiekuńczych) oraz w systemie opieki społecznej (poprzez finansowanie Domów Pomocy Społecznej). W 2024 r. łączna wartość wydatków na opiekę długoterminową wyniosła w Polsce 23,5 mld PLN, z czego w ramach systemu ochrony zdrowia wydano 19,2 mld PLN, zaś w ramach opieki społecznej 4,3 mld PLN. Dodatkowo szacuje się, że większa część całkowitych wydatków na opiekę długoterminową pochodzi ze środków prywatnych, tj. dochodów i majątku osób pobierających opiekę oraz członków ich rodzin.

(Paula Kukołowicz)

70,7 proc. Polaków rozumie wpływ inflacji na oszczędności

19 proc. Polaków przechowuje swoje oszczędności w dom

o 10 pkt. proc. zmalał odsetek Polaków oszczędzających na lokatach i kontach oszczędnościowych w stosunku do 2023 r.

Polacy rozumieją podstawowe pojęcia i mechanizmy w zakresie finansów, ale nie stosują ich w praktyce. 70,7 proc. rozumie wpływ inflacji na oszczędności, a 67,3 proc. mechanizm procentu składanego. Bardziej złożone zagadnienia sprawiają nam więcej problemów. Tylko 32,9 proc. potrafi ocenić ryzyko dywersyfikacji portfela akcji, a połowa (50,7 proc.) przyznaje się do braku wiedzy w tym zakresie – pokazuje badanie PIE przeprowadzone w tym roku. Wyniki są zbieżne z raportem OECD z 2023 r., w którym Polska uzyskała 62 pkt. na 100 pkt. w ogólnym wskaźniku kompetencji finansowych (średnia OECD – 63 pkt.). W części teoretycznej wypadliśmy powyżej średniej, ale próg zaliczenia testu (70 pkt.) osiągnęło tylko 35 proc. Polaków, co obrazuje trudności z praktycznym zastosowaniem wiedzy, zwłaszcza w długoterminowym planowaniu.

Mimo znajomości mechanizmu inflacji, coraz więcej Polaków odkłada oszczędności w gotówce. Badanie Ariadny wskazuje, że choć skłonność do oszczędzania wzrosła, coraz częściej przechowujemy pieniądze w domu – obecnie oszczędza w ten sposób 19 proc. Polaków. Jednocześnie zmalał udział osób korzystających z lokat i kont oszczędnościowych – z 47 proc. do 37 proc. To zjawisko może wskazywać na rosnące poczucie niepewności i subiektywną potrzebę większej kontroli nad oszczędnościami i natychmiastowego dostępu do nich. Może też być konsekwencją ograniczonego zaufania do banków (badanie PIE z 2024 r. pokazało, że bankom nie ufa 40 proc. Polaków), ale może wynikać również z niedostatecznej wiedzy o narzędziach ochrony kapitału. Skalę niepewności finansowej Polaków ukazuje Eurobarometr – w 2023 r. zaledwie 20 proc. było przekonanych, że wystarczy im pieniędzy, by żyć godnie po osiągnięciu wieku emerytalnego. To najgorszy wynik w Unii Europejskiej.

Poprawę nawyków Polaków w sferze finansów mogłaby przynieść skuteczna edukacja w tym obszarze. Z danych Związku Banków Polskich z 2024 r. wynika, że Polacy dostrzegają potrzebę edukacji finansowej – 39 proc. uważa, że większa wiedza pomogłaby im skuteczniej oszczędzać, a 30 proc. – budować poczucie bezpieczeństwa.

Kluczem do skutecznej edukacji finansowej okazuje się systematyczność i nauka na błędach poprzednich inicjatyw. Analiza 70 programów edukacyjnych realizowanych w różnych krajach świata wykazała, że nowsze projekty osiągają lepsze rezultaty dzięki akumulacji wiedzy i dopracowaniu ram teoretycznych. Efekty edukacji słabną, gdy po jej zakończeniu uczestnicy nie mają możliwości podjęcia regularnych działań utrwalających wiedzę. Co zaskakujące, liczba godzin zajęć nie ma istotnego znaczenia – o sukcesie decyduje integracja różnorodnych metod, jak studia przypadków i symulacje. Technologie cyfrowe przynoszą trwałe efekty jedynie przy prawidłowym osadzeniu ich w dobrze zaprojektowanym procesie dydaktycznym – same w sobie nie są uniwersalnym rozwiązaniem.

Odpowiedzią na lukę w kompetencjach Polaków jest przyjęta w 2024 r. Krajowa Strategia Edukacji Finansowej. Jej adresatami są gospodarstwa o niskich dochodach, zadłużeni konsumenci, osoby starsze oraz dzieci i młodzież. Strategia zakłada stworzenie portalu edukacyjnego oraz szkolenia w szkołach i zakładach pracy, rozwijające wiedzę o systemie emerytalnym, inwestowaniu czy cyberbezpieczeństwie. W planowanych działaniach warto uwzględnić wnioski ze wspomnianego przeglądu sprawdzonych metod.

(Karolina Rutkowska, Iga Rozbicka)